Kenny McCormick Kenny McCormick
573
BLOG

Wojna

Kenny McCormick Kenny McCormick Gospodarka Obserwuj notkę 13

W literaturze SF sprzed pół wieku, przewidywano rychły wzrost automatyzacji pracy. Wg. wielu twórców taka tendencja miała w efekcie dać ogólną szczęśliwość i oceany wolnego czasu. Żyłem wówczas w systemie PRL, który jest obecnie demonizowany jako zło wcielone. Nie było może pięknie, ale czy naprawdę było tak źle? Nie mam takich odczuć. Moi rodzice podobnie jak rodzice moich kolegów nie musieli martwić się o pracę, o odsetki od kredytów, o pieniądze w ogóle - każdy był w stanie utrzymać się za pensję. Samochody kupowaliśmy wówczas za gotówkę, mandaty były śmiesznie niskie, benzyna prawie za darmo. I mieliśmy czas godzinami stać w kolejkach! Z takiego punktu widzenia futurystyczne wizje autorów SF nie były wcale takie niewyobrażalne. Jednakże, pewna garstka pieniaczy nie rozumiejących wcale w jakim żyje świecie, zmieniła nam ten system lewusów, w system zapalenia płuc. Co nimi kierowało? Żądza pieniądza oczywiście. Chciwość. To właśnie chciwość zabrała nam dom.

W tym przemówieniu w amerykańskim senacie, senator Bernie Sanders na wstępie twierdzi, że w USA toczy się wojna. Wojna najbogatszych nabardziej wpływowych ludzi z ludźmi, którzy pracują na swe utrzymanie. Wyjaśnia dlaczego (mimo iż wizje twórców SF w zakresie automatyzacji produkcji już dawno się spełniły) musimy pracować coraz więcej, jednocześnie zarabiając coraz mniej.

W latach 70-tych na 1% najlepiej zarabiających Amerykanów przypadało 8% dochodu. W 2007 jest to już wartość 23,5% (a to już więcej niż dochody biedniejszej połowy Ameryki), podczas gdy na 0,1% najbogatszych Amerykanów przypada już 12% dochodów. Co więcej - 80% nowych dochodów trafia właśnie w ręce tego 1%.

W 2008 mieliśmy "zapaść" rynków finansowych i kto za to zapłacił? Ludzie którzy zarabiają na obrocie pieniądza? No wiadomo że nie - oni tylko zarabiają. Straty pokrywają oczywiście ci, których nie stać na zarabianie obrotem wolnymi środkami, ponieważ ich nie mają. Bernie Sanders potwerdza to stwierdzając, że po słynnych zasileniach systemu finansowego pieniędzmi podatników, kadra zarządzająca zarabia więcej niż w czasach przed kryzysem. Czyżby "załamanie rynków" to był kolejny zaplanowany trick w wojnie bogatych z biednymi? Wojnie o której biedni w większości nie mają pojęcia? Jestem o tym przekonany.

Do czego to prowadzi? Bernie Sanders przypomina gdy będąc studentem uczył się o bananowych republikach, charakteryzujących się skupienim większości władzy i bogactwa w wąskim gronie "zarządców". To właśnie spotkało USA. Przed "kryzysem" można było jeszcze upierać się, że USA to mocarstwo, kraj możliwości i wolności. Po tym przekręcie z okradaniem budżetu pod pozorem "ratowania" systemu, te złudzenia prysnęły. Ameryka to kolejna bananowa republika, której mieszkańcy są traktowani jak zbyteczny element, którego w dosyć jawny sposób "elita" stara się pozbyć. Metodami które opracowano w obozach koncentracyjnych faszystowskich Niemiec i stalinowskich gułagach. Pod pretekstem ochrony zdrowia (!!!) wodę zatruwa się fluorem (efektem zatrucia fluorem jest m.in obniżone libido, bezpłodność), narodzonym dzieciom wstrzykuje się wielokrotnie do krwioobiegu rtęć, żywność zatruwa się na wiele sposobów - hitem ostatnich lat jest żywność genetycznie modyfikowana - modyfikacje polegają zwykle na włączniu do łańcucha DNA roślin uprawnych sekwencji DNA pochodzących np. z pleśni, czy bakterii. Czy dziwnym jest, że ludzie pod wpływem takiej żywności szybko tracą zdrowie?

Czy przypadkiem jest, że częstotliwości na których działają komórki to te same na których odbywa się subtelna komunikacja naszych organizmów? Czy nasilające się natężenie komunikacji na falach na których działają nasze ciała nie ma na celu naszej eksterminacji? Albo przynajmniej odpowiednie "przystosowanie" nas do "nowych" warunków? Obecnie, oprócz sieci telefonii komórkowej która dziesiątkuje pszczoły, dochodzą niezwykle niebezpieczne sieci Wi-Fi. Na tyle niebezpieczne, ze w Izraelu wprowadzono ustawowy zakaz stosowania tego typu urządzeń w domach, a we Francji zakazano stosowania ich w szkołach, przedszkolach  bibliotekach. Jak odkryli ostatnio holenderscy badacze, Wi-Fi szkodzi nie tylko mózgom, ale i drzewom. Oczywiście nie potrzebujemy ani drzew, ani pszczół. Einstein z pewnością się mylił, gdy stwierdził, ze ludzkość nie przetrwa dłużej niż 4 lata bez pszczół.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka