Kenny McCormick Kenny McCormick
27035
BLOG

Złoto frajerów

Kenny McCormick Kenny McCormick Gospodarka Obserwuj notkę 13

Ponad dwa lata temu nabijałem się z inwestowania w złoto, które po zakupieniu (bez wychodzenia z domu) przechowuje się w sejfie banku - sprzedawcy. Bo przecież trzeba mieć naprawdę silną wiarę, tak, wiarę, gdyż zaufanie to jednak zdecydowanie za mało, by kupować coś tak cennego i pozostawić to w gestii sprzedającego. Oczywiście nie nabijałem się bez powodu - wszakże jakbym mógł podważać autorytet instytucji zaufania publicznego jakim jest bank. Powodem były słowa jednego z członków GATA, Adriana Douglasa, twierdzącego mianowicie, że rynek złota jest niczym innym jak kolejnym schematem Ponziego:

To dlatego, że mamy do czynienia z rachunkowością opartą na ułamkowych rezerwach i po prostu nie można handlować takimi ilościami złota – takich ilości praktycznie nie ma nigdzie na świecie. Dlatego też wszyscy, którzy zabezpieczają swoje pozycje na LBMA, są w zasadzie papierem zabezpieczonym na papierze. (...)Większość ludzi ufa swoim bankom w kwestii przechowywania ich złota, a te handlują nim w oparciu o zapisy księgowe. Dlatego potrzebne jest określenie prawdziwej ilości złota będącego w obrocie na LBMA i rynkach pozagiełdowych, ponieważ dotychczasowe kontrakty mające zabezpieczać pozycje w transakcjach oparte są w głównej mierze na papierze.

Czyli "inwestor" kupujący od banku złoto w postaci sztabki, pozostawiając je bankowi do dyspozycji, powinien mieć świadomość, że nie jest jedynym właścicielem tej sztabki.

Zabawne, czyż nie? :)

Stare bankierskie nawyki w nowej rzeczywistości wirtualnych finansów...

Tyle wprowadzenia, ponieważ historia ma... swój ciąg dalszy.
Czy raczej dodatkowe poziomy zabawności, że tak to ujmę.

Historia rozpoczyna się w październiku 2009 r., gdy Chiny w ramach rozliczeń wzajemnych otrzymały od USA około 64 ton złota  w postaci ponad 5500 sztabek o wadze 400 uncji każda.

Chińczycy najwyraźniej śledzą afery ujawniane na blogach gdyż zażyczyli sobie dodatkowych testów mających potwierdzić czystość złota jak również jego dokładną wagę, polegających na wywierceniu w każdej ze sztabek czterech dziurek i analizie pobranego metalu.

Wóczas okazało się, że sztabki były sfałszowane! To, co Amerykanie przekazali jako sztabki złota, było w rzeczywistości w głównej mierze stopem wolframu - metalu o gęstości bliskiej gęstości złota.

Obecnie stosunek ceny wolframu do ceny złota jest jak 1:1500.

Oczywiście wielu ekspertów w tym temacie uznało za oczywiste, że złoto musiało pochodzić z Chin - słynących przecież z trefnych, tanich podróbek. Jednakże Chińskie władze bezzwłocznie podjęły dochodzenie, w które zaangażowały stronę amerykańską.

Okazało się, że 15 lat temu - za czasów administracji Clintona (czytaj: Robert Rubin, Sir Alan Greenspan, Lawrence Summers), jeden z czołowych wytwórców wolframu w USA wyprodukował rzekomo 1,3-1,5 mln sztabek wolframu, z których 640 tys. zostało pokrytych złotem i powędrowało wprost do Ft. Knox. Pozostała część wolframowych sztabek również pod przebraniem złota trafiło na międzynarodowe rynki.

Teraz staje się jasna również pierwsza część wypowiedzi Douglasa, w której sugeruje on, że wartość obrotów złotem jest wyższa niż to możliwe przy obecnych zasobach. 

Pojawia się pytanie w jaki sposób pozłacane wolframowe sztabki weszły do obrotu?
Stało się to najprawdopodobniej za pośrednictwem nowojorskiej giełdy surowców, tzn. New York Mercantile Exchange (NYMEX). Pojawia się tutaj bowiem ciekawy wątek niejakiego Stuarta Smitha, członka zarządu NYMEX.

30 stycznia 2004 r. w New York Post ukazała się informacja o wydaniu przez prokuratora okręgowego nakazu przeszukania biura Stuarta Smitha. Tak się składa, że właśnie tam przechowywane są informacje o numerach wszelkich sztabek złota będących w obrocie. Po przeszukaniu Stuart Smith odszedł z firmy i ślad po nim zaginął. Dosłownie. Media nie interesowały się już dalej tym wątkiem.

Niedługo później, tzn. 14 kwietnia 2004 r. Reuters podał następującą informację:

NM Rothschild & Sons Ltd., Londyński oddział banku inwestycyjnego Rothschild [ROT.UL], oznajmił w środę, że wycofa się z obrotu surowcami, włącznie ze złotem w celu przeanalizowania swojej aktywności.

Członek GATA, Bill Murphy skomentował to kilka dni później:

“Zastanawiałem się dzisiaj z moimi współpracownikami dlaczego Rotschild opuszcza rynek złota. Zgaduję, że coś jest nie tak. Wiedzą, że nadchodzi wielki skandal, więc nie chcą być jego częścią. Rotschild chce się wydostać, zanim przysłowiowe G. trafi w wentylator.”—BILL MURPHY, LEMETROPOLE, 4-18-2004

Procedury i zasady na których Bank Rezerw Federalnych opiera się obrót złotem - chodzi tu przede wszystkim o standard GLD wprowadzony przez London Bullion Market Association, definiujący zasady i wymogi "bezpiecznego" obrotu złotem stwarzają wrażenie, jakby zostały ustalone w oparciu o wiedzę co do "jakości" złota. Tzn. z jednej strony definiuję tzw. "dobrą dostawę", jako transakcję z kontrahentami z ograniczonej listy "dobrych dostawców" (bazowanie na zaufaniu?), a z drugiej strony zawiera taką adnotację:

Gold bars allocated to the Trust in connection with the creation of a Basket may not meet the London Good Delivery Standards and, if a Basket is issued against such gold, the Trust may suffer a loss. Neither the Trustee nor the Custodian independently confirms the fineness of the gold bars allocated to the Trust in connection with the creation of a Basket. The gold bars allocated to the Trust by the Custodian may be different from the reported fineness or weight required by the LBMA’s standards for gold bars delivered in settlement of a gold trade, or the London Good Delivery Standards, the standards required by the Trust. If the Trustee nevertheless issues a Basket against such gold, and if the Custodian fails to satisfy its obligation to credit the Trust the amount of any deficiency, the Trust may suffer a loss.

Czyli w skrócie - Trust nie bierze odpowiedzialności za rozbieżności między specyfikacją złota a jego faktycznymi parametrami... Rozumiecie? Z jednej strony daleko idące zaufanie pomiedzy stronami, a z drugiej... Deklarowany całkowity brak odpowiedzialności. To wiele mówi na temat charakteru osób ustalających takie zasady, jeśli wiecie co mam na myśli. I o tym, na ile można mieć do nich zaufanie...

Taka mi się nasuwa myśl - wiadomo, że wolfram jest używany w standardowych żarówkach, jako żarząca się jej część. Może to właśnie konieczność zaoszczędzenia tego surowca po to by nie podbić jego ceny nowym "zastosowaniem", motywowała ekipę Georga Busha do wprowadzenia ograniczeń stosowania standardowych, tanich i bezpiecznych żarówek na rzecz tych "energooszczędnych", które w istocie okazały się droższe i bez porównania bardziej niebezpieczne od zwykłych?

A co z wolframem udającym złoto?

Coraz częściej jest odkrywany, że tak to ujmę...

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka