Kenny McCormick Kenny McCormick
944
BLOG

Nowy wspaniały świat

Kenny McCormick Kenny McCormick Kultura Obserwuj notkę 3

Zły jestem na siebie, że wcześniej nie przeczytałem tej książki. Los pakował mi ją w łapy bodajże od 2008 roku, ale mój legion demokratycznie wybierał inne zajęcia.

Nie potrafię wyrzucić z głowy fragmentu w którym Dzikus - należący do społeczeństwa, ale pozbawiony warunkowania, próbuje wskazać członkom "cywilizowanego" społeczeństwa na czym polegają ich krzywdy i jakie jest źródło tej tragedii (której nawet nie rozumieją), spotyka się z wrogością i atakiem tych, których próbuje ocalić.

Dla zobrazowania, uwarunkowany koń wygląda tak:

Zdumiewa mnie jak trafnie Aldous Huxley nakreślił schemat współczesnego systemu społecznego. Pół wieku temu. Wprawdzie jego obraz jest nieco mało wyszukany, że tak powiem w porównaniu do stanu faktycznego - przykłądowo - nie mamy hipnotycznej propagandy odbieranej we śnie, ale mamy coś co działa identycznie - seriale.

Ci którzy nie wiedzą o czym mówię, powinni obejrzeć kilka odcinków jakiegoś serialu dla kobiet. Pomijając już slogany które mają powstrzymywać przed rozwojem emocjonalnym i duchowym, najbardziej razi wszechobecne akcentowanie niezmiernie wysokiej roli i znaczenia medycyny, jako czegoś bezcennego i nieodzownego, a lekarzy jako najwyższe autorytety w każdej dziedzinie związanej z człowiekiem.

Po takim warunkowaniu, wcale nie jest trudno zrozumieć dlaczego powszechne jest przyzwolanie na szczepienie dzieci. Mam na tym punkcie bzika, ponieważ jest to wg mnie największe możliwe psychiczne bestialstwo wobec drugiego człowieka. Pozwalamy bowiem krzywdzić tych za których jesteśmy odpowiedzialni - na jakiejś wyższej płaszczyźnie nie wywiązujemy się z niepisanej umowy pomiędzy dziećmi a rodzicami, ponadto - niszczymy podstawy zaufania - najcenniejszej chyba wartości w relacjach międzyludzkich.

Przyznaję, że atakowałem tych których uważałem za swoich przyjaciół z tego powodu, odbijając się od ściany braku chęci do dyskusji. Napotykając wrogość gdy naciskałem. A jednocześnie, każda chyba z tych osób, widząc krzywdzone dziecko, stanęłaby z pewnością w jego obronie. Jednocześnie mając żal do mnie, że próbuję (w moim przekonaniu) ochronić ich dzieci. Tak jakby sama wymiana informacji na ten temat  naruszała pewnego rodzaju tabu, coś co nie podlega dyskusji (silne warunkowanie).

I nie ma tutaj znaczenia geneza i historia wprowadzania szczepień, nie mają znaczenia statystyki wskazujące na brak pozytywnych efektów szczepień, nie mają znaczenia obnażone manipulacje danymi wynajętych trollów, mające na celu wykazać rzekome zbawienne działanie szczepień na ludzkość, nie mają znaczenia opinie wielu światłych lekarzy - praktyków, twierdzących, że rak przed rozpoczęciem szczepień praktycznie nie istniał, a autyzm występował raz na 100 000 urodzin. Nie mają znaczenia eksperymenty na małpach, spośród których wiele stawało się autystyczne po podaniu standardowej serii szczepień. Nie mają nawet znaczenia ostrzeżenia producentów szczepionek, że do możliwych skutków ubocznych należy zapalenie mózgu (bezpośrednia przyczyna autyzmu), że w USA istnieje fundusz dla osób autystycznych - ofiar szczepień, że sąd w Rzymie uznał dowód związku miedzy szczepieniami i autyzmem.

To wszystko nie ma znaczenia, bo ludzie nie chcą tego wiedzieć. Chcą po prostu "normalnie" żyć. Normalnie, czyli podobnie do innych. Jeśli za pewien czas uda się wypromować odcinanie rąk dzieciom (dla ich dobra, wszakże w więzieniach nie ma praktycznie ludzi bez rąk, więc ludzie bez rąk są dobrzy), ci "normalni" ludzie nie będą mieli nic przeciwko tym amputacjom, bo nabiorą one rangi "normalności". Przy czym wcale nie odrzucam możliwości, że szczepienia są większym złem niż odcinanie rąk...

Ale wracając do sedna, bo zaraz zwabię jakiś opłacanych trolli, którzy zaraz zaczną bredzić o jakiś nieetycznych badaniach dr Wakefielda (nieważne, że oczyszczonego już z zarzutów i skarżącego swoich prześladowców o zniesławienie) - na którego zwaliła się wściekłość całego przemysłu farmaceutycznego, za wspieranie wypracowanym propagandowo autorytetem interesów społeczeństwa, miast przemysłu do którego należy. Wszakże zdrowie obywateli, to największy problem medycyny w świecie kapitalizmu.

Sedno jest takie, że niepotrzebnie wydawało mi się, że powinienem starać się ochronić bliskich przed zagrożeniem. To tak nie działa. Nie da się tak prosto przekazać najbardziej strzeżonych sekretów systemu, ponieważ ludzie są uwarunkowani na ich odrzucanie. Dlaczego tak myślę? Bo jednocześnie ci sami ludzie dają sie nabierać na prymitywną, masową dezinformację. COINTELPRO uważają co najwyżej za producenta elektroniki.

"Nowy wspaniały świat" uświadomił mi, że to wszystko musi się dziać. Nie można uratować człowieka przed jego lekcjami. A nawet jeśli się uda, to nie jest dobre. Głupie i naiwne jest moje obarczanie winą koncerny farmaceutyczne, psychopatów, kłamców, ludzi-automaty.

Już rozumiem, że to są tylko elementy świata. Elementy, które sami, jako ludzkość umieściliśmy tam gdzie są. Czy to z głupoty, czy z ignorancji, strachu, lenistwa, niechęci do nauki - nie ma znaczenia. Zbiorowo daliśmy ciała, a teraz musimy indywidualnie się wyplątać. Zbiorowo się nie da, bo większość jeszcze nie opanowała materiału. Nie opanowała umiejętności nie oszukiwania się. To nie jest proste, ale zwykle wartość nagrody determinuje trud potrzebny do jej zdobycia.

Jeszcze wracając do fabuły Nowego wspaniałegfo świata, udało mi się nawet odnaleźć Huxley'owego Dzikusa. Proszę spojrzeć jak genialnie radzi sobie z Matrixem - dostrzega i bezzwłocznie demaskuje pułapki, morduje z uśmiechem na ustach, a najlepsze jest to, że powiedział na żywo w telewizji to (od 6:50), co każdy Dzikus na Ziemi miałby ochotę powiedzieć i... nie został aresztowany!!!

Numer z butelką był niezły, co nie? :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura